piątek, 27 grudnia 2013

Trwała więź ;*

Wyszli, a sala stała się pusta... Tak zresztą jak serce Christi. Nie mogła znieść uczucia, że Jego nie ma już z nią. Rozpłakała się już na dobre... Jej mama wyglądała strasznie, jeszcze nigdy nie widziała jej w takim stanie. Po jakimś czasie zasnęła... Odpłynęła do krainy snu, gdzie prowadziła beztroskie życie. Właśnie spacerowała po plaży z Paillem gdy usłyszała głos;
-Christi. Słyszysz mnie ? - Została ściągnięta na ziemie.
- Dlaczego mi to robicie ?! - zapytała dziewczyna z wyrzutem.
-ale..co masz na myśli ? Chcemy Ci pomóc. Musisz zacząć normalnie jeść, bo inaczej nie wrócisz do pełni sił.- powiedziała jej miła pani. Miała może 17 lat ?
- Przerwałaś mi spacer z bratem. Jak mogłaś ?!
- Przepraszam. Po prostu, pomyślałam, że może zechciałabyś coś zjeść...albo pogadać z kimś...- odpowiedziała jej dziewczyna z uśmiechem.
- Nie.! Chcę żebyś wyszła stąd w tej chwili. Ja chcę zostać sama.
- Dobrze. Ale gdybyś czegoś potrzebowała to tu masz przycisk... i zawsze ktoś do Cb. przyjdzie. Okk?- młoda kobieta nie dawała za wygraną.
- jasne... - odpowiedziała ironicznie Christi.
Znowu została sama. Chciała się rozpłakać, ale brakowało jej łez. Nie miała ochoty na nic. Burczało jej w brzuchu, ale na samą myśl o jedzeniu było jej niedobrze.

ROZDZIAŁ 2.

- Hej. Jak się dzisiaj czujesz ? - uśmiechnięta blondynka znów odwiedziła dziewczynę.
-cześć. Bywało lepiej...- odpowiedziała obojętnie Christi.
-Przyniosłam Ci kilka gazet. Nie wiem co lubisz czytać, no ale masz wybór. Jest kilka dla nastolatek i jakieś o modzie. A może zjesz coś? Na pewno jesteś strasznie głodna.- paplała dalej nie zważając na to że Christi jej nie słucha.
- Nie dziękuje. Poczekam aż przyjdzie ktoś z rodziny....
- okk. O ktoś idzie. To ja wpadnę później. :) - powiedziała na odchodne i już jej nie było.
Ale za to do sali weszła ciocia Dorote.
-heeej  Mała. Jak się dzisiaj czujesz ? Wyglądasz o wiele lepiej.- Ta ciocia była jej ulubioną.
- Cześć ciociu. Może być. Czasami bywało lepiej.
- a może się do mnie uśmiechniesz. Zobacz. Śnieg pada. Za niedługo Wigilia...
-Wigilia... Tak. Ale ja jej nie chcę. Chcę żeby ten miesiąc już się skończył... Wogóle, żeby całe moje życie już się skończyło... Gdy nie ma w nim najbliższej mi osoby nie mam po co żyć...- powiedziała ponuro nastolatka.
- Ej Skarbie. Nie możesz tak mówić. Nawet myśleć Ci tak nie wolno !. Jesteś młoda masz całe życie przed sobą. Pamiętaj masz kochającą rodzinę. Tata, który zawsze Cię wesprze. Mama, jest bardzo zdołowana ale musisz jej pomóc. Obydwie musicie sobie pomóc. Wiesz najlepiej jeżeli ma się wsparcie  w bliskich. Z rodziną u boku zawsze wszystko się uda !. Jest jeszcze Mark. Próbuje pomóc Twojej mamie jak najbardziej. On ją bardzo kocha.
- Wiem... Paill i ja odkąd pojawił się w naszym życiu bardzo go polubiliśmy. Mama przy nim zawsze się uśmiechała. Ale...Ja nawet nie zdążyłam pożegnać się z moim skarbem !... On leży teraz w "ziemi", a ja już nigdy go nie przytulę !. Ty nie wiesz jak to jest. Ty masz mamę, wujka Andrewa, kochającego Cię męża i dzieci....
-Och kochanie... Dobra ale może teraz coś zjesz ? Na pewno jesteś głodna. Hmm... co my tu mamy ?...
   Dorote siedziała u Christi jeszcze jakieś 2 godz. a później musiała iść do pracy. Gdy wychodziła do szpitala szedł Mark z Merridith.
-Cześć Christi.- powiedział Mark a mama dała jej buziaka w policzek.
Mark mówił coś jeszcze, zaczął opowiadać o różnych rzeczach. Co dzieje się w jego firmie ochroniarskiej itp. a nastolatka obserwowała swoją mamę która wyglądała bardzo źle, jej oczy zapuchnięte były od płaczu, włosy w nieładzie, bez makijażu.
-mamo...A co u cb? -dziewczyna zdobyła się na odwagę i zapytała chociaż kosztowało ją to dużo wysiłku.
Odpowiedziała cisza. Kobieta siedziała na stołku i patrzyła pustym wzrokiem w ścianę...
- mamo ? -powtórzyła.
-Kochanie... Christi do Ciebie mówi.- Mark podszedł i przytulił kobietę na co ona odwróciła głowę do córki i słabym głosem powiedziała;
- tak ?
- pytałam co u Ciebie... -odpowiedziała słabo córka.
- w porządku...
- czemu kłamiesz ? Przecież widzę że nic nie jest w porządku... A teraz chciałabym iść spać. Możecie już iść. Na dzisiaj mam już dość odwiedzin.... - powiedziała smutno dziewczyna...
- dobrze. Wpadniemy jutro prawda Merriedith ? - zapytał Mark.
- Tak, oczywiście...A i jutro ma przyjść do Ciebie tata. Był tu kilka razy jak spałaś... - odpowiedziała kobieta.
Dochodziła 20;00 . Minęło już trochę czasu od wizyty rodziny, gdy Christi zaczęła odczuwać samotność.
Ledwie o tym pomyślała do sali zapukała ta sama blondynka która przyniosła jej dzisiaj gazety.
- Hej. Pomyślałam że może mogłybyśmy sobie porozmawiać ?- zapytała z uśmiechem na twarzy jak zawsze.
- Hej. Jeżeli chcesz to mów. Ja nie mam ochoty na razie opowiadać o swoim z******m życiu...
- Może się przedstawię... Mam na imię Perrie. Leżałam w tym szpitalu kilka miesięcy... a niedawno wyszłam, tak dokładnie to trzy dni temu. Zapisałam się jako wolontariuszka. Cieszę się że mogłam przeżyć i dziękuje ludziom którzy mi pomogli, a teraz ja chcę pomóc innym. Widziałam jak Cię przywieźli... Byłam tu kilka razy... I pomyślałam, że z chęcią odwiedzę Cię jak się już "ockniesz" -paplała Perrie.
-hmm.. Fascynujące...
- Przepraszam jeżeli przeszkadzam. Po prostu muszę z kimś pogadać...A tak naprawdę.. nie mam z kim. A ty wydajesz się być bardzo sympatyczna....
- taa...Jasne. Słynę z mojej gadatliwości i podrywu chłopaków. Mam 16 lat i kocham  dyskoteki. Wyglądam na takiego człowieka ? -zapytała bezczelnie...
- taa... I nie nie wyglądasz ! . Wyglądasz na bardzo sympatyczna dziewczynę która ma może 15 lat. Jest miła i na pewno nie taka bezczelna...Ja mam 16 lat. Wszyscy twierdzą że mam 17. hahaha o rok mnie postarzają.
Zadzwonił telefon Perrie po czym dziewczyna rzekła ;
- oho. wzywają mnie ! muszę się zbierać, ale wpadnę jutro jeżeli nie masz nic przeciwko ?

A więc jest kolejna część. Kiedyś może w nie tak odległej przyszłości napiszę dalszą część ? ... 
Wiem, że ta nie jest ciekawa... no ale trudno. Napisałam ją jakoś. Proszę o komentarze ! :)

2 komentarze: