Zapewne jak w każdej szkole były osoby "dominujące, gwiazdeczki i gwiazdorzy..." . Ja byłam tak zwaną "szarą myszką" . Opiszę Wam tu moją "historię".
Od samego początku spodobał mi się pewien chłopak. Sławne ciach z naszej szkoły. Gwiazda w drużynie piłki nożnej, wielki lider. Przystojny brunet, włosy zawsze idealnie ułożone, wysoki, cudna klata, mięśnie... No po prostu ideał. Lubiłam przychodzić z moją przyjaciółką pod boisko, i patrzeć jak ten bożyszczek nastolatek gra...Heeh, nastolatek ? Głównie mój...
Pewnego dnia siedziałyśmy sobie przy boisku i ja obserwowałam go , David'a Carteer'a i jego przyjaciół. On tak cudownie grał. Aż się oczy cieszyły. Siedziałam pogrążona w marzeniach, wpatrzona w niego jak w obrazek... A wtedy on odwrócił się, spojrzał na mnie i posłał ten swój cudowny uśmiech, pokazując równiutkie białe zęby <3. Aww... nie mogłam w to uwierzyć.
-Ejjjjjj ! widziałaś ?!?!? On na mnie spojrzał ! uśmiechnął się do mnie ! . Awww... Ja nie mogę ! - krzyczałam zafascynowana do Ammie.
- Kochana! Spokojnie jeszcze żyłki Ci popękają ! Jesteś pewna ? Może jednak tylko Ci się zdawało ...- No tak... jak mogłam sie spodziewać czegoś innego po Ammie ? . Była jeszcze większą szarą myszą niż ja...
Pokłóciłyśmy się wtedy... I to na poważnie. Nie od dzywałyśmy się do siebie wogóle...
Następnego dnia miałam podły nastrój... Wszyscy z"naszej paczki" się na mnie po obrażali... Nie no w sumie... mieli rację. Ale ja byłam uparta i zawzięta... Nie no dobra... Może trochę przegięłam, no ale powiedziałam to co myślę...
Pierwsza lekcja jakoś minęła. Widziałam że Oscar, Barbra, Cris i Ammie patrzyli na mnie z pogardą...
Nie czułam sie z tym najlepiej ale co miałam zrobić ?! Błagać ich na kolanach o przebaczenie ? . Wiedziałam ze za niedługo im przejdzie...
Zamyślona szłam przez korytarz gdy nagle się z kimś zderzyłam... Upadłam, ktoś wyciągnął do mnie dłoń i pomógł wstać jednym sprawnym ruchem... Tego się nie spodziewałam ! To był David Carteer ! . OMG.
Stał przede mną i patrzył tymi swoimi niebieskimi oczami. I ten jego urzekający uśmiech. Czułam jak miękną mi nogi w kolanach.
- Ej śliczna uważaj bo krzywdę sobie zrobisz- puścił do mnie oko i poszedł sobie... Ten szok, musiałam mieć bardzo głupią minę XD . Gdy pierwsza fala szoku minęła zauważyłam że w dłoni za którą mnie podniósł mam maleńki kawałek kartki. Pobiegłam do łazienki, rozłożyłam liścik ; był tam napis " Na następnej przerwie na tyłach sql."
Działo się . Przez całą lekcję nie mogłam się skupić. Nie mogłam doczekać się tego co za chwilę będzie.
W końcu zadzwonił dzwonek. Wybiegłam z sali jak na skrzydłach. Poszłam na tyły, on tam już czekał. Był sam.
-Hej ślicznotko.
-Heej. - pocałował mnie w policzek.
- Nie będę ściemniał, podobasz mi sie i to bardzo. I chyba ja tobie też nie jestem obojętny ? - w sumie bardziej stwierdził niż zapytał.
- jak widzisz.
-heeh. Co powiesz gdybym zapytał czy pójdziesz ze mną na bal.
- w sensie że na bal 3-cio klasistów?
- no tak.
-ale że tak na serio ?
- no a myślisz że żartuję ? Na serio bardzo mi się podobasz.- uśmiechnął się. - to jak ?
- hmm... w sumie czemu nie.- odpowiedziałam tłumiąc okrzyk radości.
Przytulił mnie i pocałował. To było takie cudowne..
Reszta tygodnia jakoś zleciała. Bal miał być w sobotę. Umówiliśmy się że przyjedzie po mnie pod dom. Nie mogłam się doczekać. A i jeszcze to jakim samochodem jeździł, ta perspektywa czym i z kim podjadę pod "zamek na którym ma być bal.."
Hmm... jeszcze musiałam powiadomić o tym rodziców...
- Mamoo...mam sprawę. Bo wiesz... w tą sobotę jest bal... i najprzystojniejszy chłopak w szkole zaprosił mnie na niego..
- o to świetnie córeczko !. Hmm... pewnie chcesz żebym dała Ci pieniądze na kreację ? - och kochana mamusia. Zawsze wiedziała czego chcę, czego mi potrzeba.
Pojechałam na zakupy... Wieczorem wszystko było już ustalone. Na szczęście moja mama była stylistką także nie musiałam nigdzie czekać w kolejkach mama miała mnie uczesać i wymalować.
Sobota wieczór;
- Już gotowe.. O mój Boże. Wyglądasz jak księżniczka ! - powiedziała mama z zachwytem.
- Mogę się już zobaczyć ?!- zapytałam zniecierpliwiona.
-Jeszcze tylko tata niech cię ujrzy słońce. Haroooold ! .... -ITD...
![]() |
Sukienka Jade. |
- Wyglądasz przepięknie księżniczko. - powiedział i pocałował mnie na powitanie.
Wsiadłam do samochodu. Na bal jechaliśmy jakieś 20 minut. On cały czas spoglądał na mnie i się uśmiechał. Rozmawialiśmy tak ogólnie, o wszystkim i o niczym. Jadąc czułam się jak księżniczka... A on jakby był moim księciem...
Dojechaliśmy na bal. Czułam mnóstwo spojrzeń na sobie, wiedziałam że wiele dziewczyn chciałoby być na moim miejscu, czułam się taka piękna, wyjątkowa...
On jako lider Drużyny Piłki Nożnej musiał coś przemówić, wznieść toast...
Po jakiejś godzinie, gdy wirowaliśmy na parkiecie on szepnął mi do ucha;
- Kochanie... spadamy stąd ? Trochę nudno tu... - powiedział to takim głosem że zmiękły mi kolana...
Pociągnął mnie lekko za rękę... chwile później jechaliśmy już jego sportowym samochodem... Sama nie wiem gdzie, gdzieś za miasto...
Zatrzymał samochód przy jakiejś rzece... Wszystko było takie piękne... Wyciągnął z tylnego siedzenia koc i koszyk.... Wziął mnie za rękę i pociągnął na śliczną łąkę. Rozłożył koc, wysypał płatki róż... Otworzył wino. Była pełnia księżyca. Siedzieliśmy na kocu i powoli sączyliśmy wino... Gdy zaczął głaskać mnie po policzku, jeszcze niczego nie byłam świadoma... Przysunął się bliżej... zaczął całować... Jego ręce zaczęły zsuwać się ku zamkowi sukienki... Gdy próbowałam się odsunąć on zaczął całować nachalniej ....
- nie proszę niee... - powiedziałam.
-oboje wiemy że tego chcesz. - powiedział pewny siebie.
- nie. Ja nie chcę. Proszę puść mnie! . Chce już wracać !
- hahaha. Chyba żartujesz ?! - śmiał mi się prosto w twarz...
- nie nie żartuję.!.. Błagam.. nieee.... - on jakby mnie nie słyszał... Zaczęłam się szarpać..Ale on był bardzo silny...
Sięgnęłam po przedmiot który leżał najbliżej mojej ręki... Uderzyłam nim Davida. On odsunął się gwałtownie a ja skorzystałam z okazji... Zaczęłam biec ile sił w nogach... Słyszałam tylko jego krzyki za plecami;
-Ty mała d****o ! Wracaj tu w tej chwili !. Co Ty sobie wyobrażasz ?! . Nie zachowuj się jak dzieciak ! Co teraz zrobisz ?! Zadzwonisz na policję !? HAHAHAH i myślisz że ktoś Ci w cokolwiek uwierzy ?
Dalej go nie słuchałam...Biegłam...Biegłam i biegłam..Aż w końcu się przewróciłam...
Nagle usłyszałam za sobą jakieś kroki... Myślałam że to ten drań.. Próbowałam wstać, ale nie miałam już siły...
- Hej ! Proszę nie bój się. Nie uciekaj ! Chcę Ci pomóc !- usłyszałam miły głos... Jednak nadal się bałam..Bałam że on może mnie skrzywdzić...
- Jestem Harry. A Ty ? Nie bój się mnie. Naprawdę ja nic Ci nie zrobię. - mówił powoli i delikatnie..
-Ja..Ja... jestem...Jade....
- Nie płacz. Proszę. Jesteś cała przemarznięta. Chodź za mną. Ja naprawdę nie chcę Ci zrobić krzywdy.
-nie.. ja chcę do domu...
- dobrze. To chodź musimy iść po samochód. Nie daleko, widzisz tam ten dach ? Tam chwilowo mieszkam... Wstań. Naprawdę chcę Ci pomóc, nie zrobię Ci nic złego. Rozumiesz mnie?
- yhym...
- nie płacz. Chodź po woli. Złap się mojej ręki.
Wstałam a on wziął mnie na ręce. Nie wiem dlaczego...ale mu zaufałam miał w sobie coś takiego...
Po chwili byliśmy już pod maleńką chatką. Weszliśmy do środka.. Wszystko z drewna.. przytulne maleńkie mieszkanko...https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPVTLhERwOCDzG2cWA9TtNTk2mrE_DwZ84dkcTDoB5igyEWg2jTsjBqbn8yGFcK0UmzTURAteLa5rfQTyT8QMhc8_b-Ad25rOdGdMckGdM6vivbQ7TJnM_Uz16__WYKKwxoSpdXEdzvkY/s1600/domjha.jpg
- Jestem Jade...Jade Alishion... Chcę zadzwonić do rodziców...- zaczęłam szukać telefonu..Ale musiałam zostawić go razem z torebką w samochodzie Davida...
-Nie mam przy sobie nic.. totalnie nic... - znowu się rozpłakałam..czułam się taka bezsilna... nie miałam pojęcia co robić.
- spokojnie. Mogę pożyczyć Ci mój. Proszę.- podał mi telefon. Wzięłam go do ręki i zaczęłam wpisywać numer...ale wszystkie cyferki kompletnie mi się mieszały.. nie mogłam sobie żadnego z nich przypomnieć..
Nieznajomy zauważył to...
- hmm... a może pójdziesz weźmiesz chłodny prysznic i coś sobie przypomnisz ?
Wstał a za chwilkę wrócił z równo złożonym ręcznikiem, koszulką i dersami...
- Tu masz czysty ręcznik, i moje rzeczy. Pewnie będą za duże. Ale spodnie możesz przyciągnąć sznureczkami.
Wskazał łazienkę. Potulnie wstałam...gdy dochodziłam do drzwi zapytałam ;
-dlaczego ty to robisz ? Dlaczego mi pomagasz ? . Przecież wogóle się nie znamy...
-porozmawiamy o tym później.
Trudno było określić co czułam przygladając sie swojemu odbiciu w lustrze... Moje włosy były strasznie rozczochrane... Sukienka w niektórych miejscach potargana, strasznie wymięta... Moje ciało poranione.. Do tej pory nie czułam bólu.. Weszłam pod przysznic. Woda leciała po moich ranach, a ja czułam... hmm... zaczynałam odczuwać ulgę. Chociaż nadal czułam na karku oddech David'a.... Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze...
Przywróciłam się chociaż po części do porządku. Spojrzałam w lustro. To prawda te ubrania były troszeczkę za duże.... Ale ślicznie pachniały... Nacisnęłam klamkę i wyszłam.
- już jestem...
- widzę. Zapraszam do stołu. Za pewne zgłodniałaś. Co prawda najlepszym kucharzem nie jestem... No ale starałem się.
- ooo... tego się nie spodziewałam. Zresztą niczego co się dzisiaj wydarzyło się nie spodziewałam..
- zapraszam i smacznego życzę.
Siedzieliśmy i jedliśmy. W pewnej chwili spojrzał mi prosto w oczy.
- czemu mi się tak przyglądasz ?
- Masz śliczne oczy.. I wogóle jesteś piękna..
-A może teraz Ty mi powiesz coś o sobie... Wiem tylko tyle że masz na imię Harry...
- Naprawdę ? . heeh. żartujesz sobie ze mnie ?
- ale że niby z czym ? ...
- serio? ... no dobra więc jestem Harry... Harry Styles. Mam 20 lat. Przyjechałem tu żeby troche odpocząć... Mam już wszystkiego... no trochę dość.
- wszystkiego ? Możesz jaśniej ?
- Ty serio nic nie wiesz... No ale okk. A mozesz najpierw ty coś jeszcze o sobie opowiedzieć ?
- Jade Alishion. Mam 17 lat... Dzisiaj pojechałam na bal z moim "marzeniem" , największym gwiazdorem ze szkoły...A on okazał się...
- totalnym dupkiem i idiotą .. - Harry dokończył za mnie..
- Tak.. Hmm... może powinnam się skontaktować z rodzicami..na pewno się martwią o mnie.. Tylko nie pamiętam żadnego numeru... Aaaaa...
- Śpiąca jesteś co ?
-Która jest tak wogóle godzina ?
- Za chwile 3 nad ranem.
- O Mój Boże... nie sądziłam że aż tak późno..
- No czas leci. Niestety.... Może pójdziesz się przespać. A jutro jak się wyśpisz poszukamy Twojego domu co ty na to ?
-aaaaaaaaa.... okk.
Obudziły mnie głosy z dołu... Wstałam założyłam na siebie bluzę Harrego, moje włosy były w strasznym nieładzie...
Schodziłam powoli po schodach... gdy usłyszałam głosy kilku chłopaków... Hmm... brzmiało to tak jakby ktoś miał próbę... Ale nie wiedziałam co się dzieje...
-"Little fings, ałon of maj mauf" ....
- O Jade. Poznajcie się. To chłopaki... Niall , Zayn, Liam, Louis i Zayn.
- Heej - powiedzieli niemalże chórem.
- hej....Nie przeszkadzajcie sobie... - popatrzyłam na gitarę blondyna... widniał na niej napis "One Direction, Niall, Zayn, Harry, Liam, Louis...."
OMG... Czyli to oni... Z tego popularnego zespołu ?! . Jaka ja głupia... I czemu on mi się nie przyznał wcześniej ?! ...
- wezmę tylko szklankę wody i mykam...
- może z nami posiedzisz ? - zapytał z nadzieją Hazz...
- nie dzięki.. może innym razem..
Chwilę później przyszedł do mnie do pokoju...
- Pojedziemy poszukać mojego domu ?
- Jasne... Zła jesteś ?- zapytał..
- Tak... Dlaczego mi nie powiedziałeś ?! . Boże na jaką ja idiotkę wyszłam... I przepraszam że przeszkodziłam...
- Ja przepraszam...Ale co by to zmieniło ? W końcu ktoś kto nie wiedział kim jestem, przy kim mogłem być sobą. Ktoś kto nie traktował mnie jak... jak kogoś innego...
- przy mnie zawsze możesz być sobą. Pożyczysz mi telefon ? Chyba coś sobie przypomniałam...
Udało mi się..Dodzwoniłam się do Ammy...
- Ja przepraszam...ale ja nie pamiętam niczyjego numeru... tylko twój ..
- Dzięki Bogu Jade! Wszyscy tutaj ze strachu o Ciebie umierają . Gdzie Ty masz telefon? Gdzie jesteś ?
Opowiedziałam jej wszystko po części. Na szczęście Ammy była u moich rodziców. Hazz wytłumaczył im gdzie się znajdujemy... Obiecali że przyjadą jak najszybciej..
Przez ten czas gdy czekaliśmy z Hazzom na nich... Opowiedziałam mu dużo o moim życiu on mi o swoim tez dużo opowiedział. Od tej pory zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi... no dobra... może troche więcej niż przyjaciółmi... Kocham go.
Od tego zdarzenia minęły 2 lata. Jestem z Hazzą. Jestem pełnoletnia, mieszkam z nim. Kocham resztę zespołu ale jak braci. Są genialni... A jeżeli chodzi o Davida... to Hazz się z nim policzył... Podobno nie byłam jedyną jego ofiarą...Odpowiedział za swoje. Ja jestem szczęśliwa nadal się uczę. Ammy jest moją najlepszą przyjaciółką. I mam nadzieję że zawsze będzie.!
PROSZĘ O KOMPENTARZE <3 / PATTI ;*
Super ! *.*
OdpowiedzUsuńDziękuje za [przeczytanie i ogólnoe dziękuje <3
UsuńO jejku , wspaniałe *0*
OdpowiedzUsuńCieszę się że się podoba <3 . ;**
Usuń