W końcu wracałam... Nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę. Kochałam go ponad wszystko ! . Przez te 2 miesiące kiedy wyjechałam na dodatkowe zajęcia do Londynu codziennie rozmawialiśmy ze sobą przez telefon, pisaliśmy sms-y. Nie bałam się gdy go zostawiałam wiedziałam że nasza miłość przetrwa wszystko.
Dodatkowo czułam się bezpiecznie bo miałam wspaniałą przyjaciółkę która obiecała że się nim zaopiekuje ...
James myślał że wracam za 2 tygodnie. Wszyscy tak myśleli(oprócz rodziców). Ale ja chciałam im zrobić niespodziankę! . Z lotniska moje bagaże odebrał tata, a później podrzucił mnie pod dom James'a. Podziękowałam Tacie i postanowiłam wejść do mojego skarba. Tak bardzo się za nim stęskniłam..
Wchodząc za drzwi wejściowe do jego bloku poczułam się szczęśliwa... Po chwili zaczęłam biec po schodach. Niedługo potem stałam pod drzwiami Jego mieszkania... Miałam zapasowe klucze, ale nie były potrzebne... drzwi nawet nie były zamknięte na klucz, tylko lekko przymknięte, więc weszłam...
Zajrzałam do jego sypialni, salonu... i weszłam do kuchni... Uśmiech nie znikał mi z twarzy...dopóki... dopóki nie zobaczyłam tego...
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom... To... To był James i Alexa, moja przyjaciółka...
Stałam przez chwilę...a łzy gromadziły się w moich oczach....
Minęła chwila kiedy zauważyli że ja tam stoję....
- Danielle ? - zapytał zaskoczony James...
Alex zeskoczyła z szafki i odsunęła się od James'a.
-Kochanie.. to nie tak jak myślisz ! - krzyczał James, a ja wybiegłam krzycząc tylko:
-NIENAWIDZĘ WAS ! ....
Oczywiście wybiegł za mną.. złapał mnie, ale ja się wyszarpałam i powiedziałam że jedyne co może dla mnie zrobić to zostawić mnie w spokoju...
Biegłam przed siebie... Zaczął padać deszcz... Dobiegłam do domu... na szczęście nikogo nie było... Poszłam do siebie do pokoju... Wzięłam najładniejszą sukienkę jaką miałam... Następnie udałam się do łazienki. Założyłam to białe cudeńko, do tego srebrny łańcuszek...
Puściłam wodę.... Rozsypałam po podłodze i w wannie płatki róż, założyłam śliczne wysokie szpilki, pomalowałam oczy, z których leciały łzy....
Wzięłam żyletkę.... Usiadłam na niebieskich, podgrzewanych płytkach... Zrobiłam pierwsze cięcie... Potem drugie...i następne... i tak cięłam nie zważając na ból... Ten ból był niczym w porównaniu do bólu jaki czułam w sobie... W porównaniu do tego co czułam po zdradzie, żyletka rozcinająca moją skórę była przyjemnością...Krew spływała powoli na moją sukienkę...
Przypomniałam sobie że w szafce są tabletki... sięgnęłam po nie.... Chciałam jak najszybciej odejść... Włożyłam do buzi ich całą garść.. Nie zwracałam uwagi na to że były strasznie gorzkie... Znacznie bardziej gorzkie były moje łzy...
Połknęłam... ponownie wzięłam do ręki żyletkę i tym razem pociągnęłam nią po skórze o wiele mocniej....
Cały czas czułam jak krople krwi spływają po moich dłoniach... Nogach... po całym ciele... Wysłałam sms-a do James'a "Widać tak musiało być..."
Po chwili poczułam jak woda wylewająca się z wanny zaczyna rozlewać się po całej łazience....Tak przyjemnie było poczuć ją na swoim ciele...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
...Wbiegłem do mieszkania jej rodziców, drzwi nie były zamknięte. Przeszukałem prawie całe mieszkanie gdy usłyszałem cichą muzykę dobiegającą z łazienki...
Wszedłem tam jak najszybciej... I to co zobaczyłem było przerażające...
Próbowałem jej pomóc...
Niestety... było za późno... w całej łazience były rozsypane płatki róż, pływające na wodzie z przelanej wanny....było mnóstwo krwi. Pocałowałem ją... ten ostatni raz...
Wziąłem z jej dłoni żyletkę i zrobiłem kilka głębokich cięć na swoim ciele...
Wyszeptałem tylko :
-Przepraszam.. tak bardzo przepraszam... Bez Ciebie moje życie nie ma sensu...
Ciąłem moje ciało bez opamiętania... Gdy poczułem że tracę przytomność złapałem ją za rękę i powiedziałem:
-Do zobaczenia po drugiej stronie aniołku...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I tak nastąpił ich koniec... Przez głupie zachowanie zabiło się dwoje ludzi, młodych, głupiutkich nastolatków...