sobota, 12 kwietnia 2014

#Pezz_2

No siemka ;* A więc łapajcie 2 część imaginu o Pezz.... <3 . ;* . Mam nadzieję że się spodoba. :* .
Hugo vs Niall. Który zdobędzie serce pięknej Pezz. ?? 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- To do zobaczenia jutro. Pezz, Hugo i Niall. O 8;00 pamiętajcie - powiedziała Pani Shreidann.
- Do widzenia. - odpowiedziałam.
Wychodziłam z sali w 'eskorcie' Hug'a i Niall'a... Dziwnie się czułam.
Wyszliśmy przed budynek szkoły kiedy zobaczyłam ze mój braciszek po mnie przyjechał...
- To... Papapa chłopaki - puściłam im uwodzicielskie spojrzenie i już miałam odchodzić gdy Niall szepnął mi do ucha:
- To o 19;30 przyjadę po Cb.
- Okkej.- powiedziałam zbliżając się już do samochodu  Zayn'a (20 lat ), z tyłu siedział mój drug brat  Marcell. ( 18 lat ).
- Hej Skarbie.- przywitał mnie Zayn. < Zayn miał na nazwisko Malik, my Keys, ponieważ mieliśmy innych ojców...>
- Hej Pezz.- powiedział Marcell.
- Heej braciszki. - powiedziałam i dałam im po buziaku w policzek. Pomimo że była pomiędzy nami minimalna różnica wieku troszczyli się o mnie jak o malutką dziewczynkę.
- Gdzie jedziesz ? Do domu ? Ja muszę jechać do firmy jeszcze, a Marcell idzie na mecz.
- Hmm... no tak do domu... - powiedziałam.
- Aaa... jeszcze jedno wybierasz się gdzieś wieczorem czy jesteś wolna ? - zapytał Zayn.
- Wychodzę.. A co ?
-Nie to nic...
Jechaliśmy jakieś 10 minut i dojechaliśmy na miejsce. Marcell jeszcze szybko wbiegł do naszego domu po torbę na mecz, i uciekał.
Pożegnałam się z nimi i poszłam zjeść obiad... Odrobić pracę domową  i popływać chwilkę w basenie.
Później szykowałam się na spotkanie z przystojniakiem.. i analizowałam zachowanie Hug'a . Był uroczy, taki zazdrosny, ale tak samo Niall. Kochane to było...
O 19;30 usłyszałam głos Zayn'a :
- Księżniczko... Chyba ktoś po Ciebie... Umówiłaś się z Horanem ? - zapytał ze zdziwieniem .
- No tak... A dlaczego pytasz ?
- Bo to mój dosyć dobry znajomy...
- Aha... Chodzi do mojej szkoły .....
- A no tak , mówił że będzie się przenosił. Pogadamy jak wrócisz. Tylko pamiętaj ! Masz być grzeczna, a gdyby coś  Ci zrobił to nie ręczę za siebie !.
- Masz coś na myśli ?
- Nie no coś Ty. Gdybym miał to bym Ci nie pozwolił iść z nim na randkę...
- Nie nazywałabym tego randką...
- No dobra nie wnikam leć już papapapa. Miłej zabawy życzę. - Cmoknął mnie Zayn dodając :
- Wyglądasz jak zawsze cudownie.
Posłałam mu tylko uroczy uśmiech. Uwielbiałam moich braci ! . Oni zawsze byli tacy troskliwi. Opiekowali  się mną bo rodzice bardzo często bywali w delegacjach itp.

Gdy wyszłam z domu z samochodu wysiadł Niall, przywitał się ze mną całusem w policzek i powiedział :
- Wyglądasz prze ślicznie Pezz. - miał taki cudny błysk w oku....
- Dziękuję bardzo. Ty też niczego sobie przystojniaku. - posłałam mu uśmiech ukazując równe białe zęby.
Otworzył mi drzwi, wsiadł i ruszyliśmy. Zatrzymaliśmy się po ok. 15 minutach przy parkingu.
- To co ruszamy ?- zapytał z uśmiechem.
- Oczywiście. - wziął koszyk piknikowy i ruszyliśmy w stronę plaży, a później szliśmy pustym brzegiem... Szum fal był taki cudowny, w pewnym momencie zobaczyłam dużo światełek..
- Chyba nie jesteśmy tu sami.. - powiedziałam a wtedy Niall :
- pozwolisz że założę Ci tę opaskę na oczy ? Proszę.
- No... dobrze. - powiedziałam zszokowana i niepewna .
Szłam trzymając go za rękę. Po chwili mnie puścił i poprosił żebym chwileczkę poczekała... I na jego znak ściągnęła opaskę.
Po chwili...
- Już możesz. - ściągnęłam  chustkę z oczu i aż mnie zatkało. Ujrzałam rozłożony koc, na piasku. W około niego dużo lampek które cudowanie oświecały to miejsce.... A na kocu sporo pięknie przygotowanego jedzenia i szampan....
- I jak podoba się ?
- Ty... ty to wszystko sam przygotowałeś ? - zapytałam w końcu po chwili milczenia.
- No... powiedzmy. Ale jak podoba się ?
- No jasne.!
- To zapraszam. - usiedliśmy, nalał do kieliszków szampana.
Piliśmy, jedliśmy i rozmawialiśmy. I ten..czas jakoś tak dziwnie szybko mijał.
Wstaliśmy rozprostować 'kości' i tak szliśmy czując na stopach lekkie fale morza, gdy nagle zatrzymaliśmy się i zbliżyliśmy usta... A później je połączyliśmy i zaczęliśmy się całować. Niall na chwilę przestał i spojrzał mi prosto w oczy, już miał powtórzyć tamtą czynność gdy rozległ się dźwięk jego telefonu...
-Słucham ? . Oooo no cześć... no kope lat.  W ...sensie że... No tak. Oczywiście. Jasne stary, i sorry że tak długo...- Słyszałam tylko kawałki rozmowy...
-Hmm... Pezz... Nie wiedziałem że Zayn to Twój brat...
- Aaa... Zayn ... no tak. A co ? - zapytałam zdziwiona że po rozmowie z kimś mówi o moim bracie...
- Bo dzwonił do Ciebie ale nie odbierałaś,więc zadzwonił do mnie. Martwi się o Ciebie, bo wiesz już o kurcze ! Już po północy i to sporo...
- Uuuups... No to nieźle... Mój kochany troskliwy braciszek... To ja muszę wracać. - odparłam i powróciłam do mojej "surowości" . Myślał że tym wieczorem mnie tak udobrucha, owinie sobie w okół palca... grubo się mylił.
- Odwiozę Cię... - powiedział.
- Przecież piłeś...
- Ale nie dużo. Nie mam wielu promili i mogę jechać samochodem. Zaufaj mi. - powiedział.
- No okk.
- Gdyby Ci sie coś stało to Zayn by mnie zabił.
-Zapomnijmy że ZAYN jest moim bratem dobrze ?! I nie wkraczajmy w strefy rodzinne jasne ? - powiedziałam surowym tonem. Nie chciałam mieć jakiś specjalnych względów tylko przez  wpływowych rodziców i braci ;x.
- No okkej. Zapomnij że cokolwiek mówiłem...
Po powrocie do domu pobiegłam do siebie. Podłączyłam telefon do ładowarki, i zobaczyłam nie tylko nieodebrane połączenia od Zayn'a ale także... sms-a od Hug'a

 - hahahahahha aniołku ? no nieźle...  No tak w sumie byłam jedną z nielicznych które na niego nie leciały, i nie "wskoczyłam" mu do łóżka. Obiecałam sobie że tego nie zrobię ! . Nie z nim... Mógł sobie o tym tylko pomarzyć.... Odpisałam:

Poszłam wziąć szybki prysznic i do spania. Następnego dnia o 8 musiałam być na przesłuchaniach do ''Titanica'' .... No cóż... Ciekawiło mnie to jak będzie wyglądać ich 'walka' o główną rolę u mego boku...

** **
Jak zwykle do szkoły zawiózł mnie Zayn. Wczoraj się z nim nie widziałam więc teraz zaczął rozmowę na temat wczorajszego wieczoru...
- Pezz... Mam nadzieję że wczoraj Wam nie przeszkodziłem...I mam nadzieję że do niczego aż tak poważnego między wami i to na pierwszej randce nie doszło ?  - zaczął temat z nutką troski w głosie.
- Zay... Zay.. Zay... Za kogo Ty mnie masz braciszku ? ... Nie nie uprawiałam z nim sexu na pierwszej randce jeżeli o to Ci chodzi.... I wiem że trochę przegięłam z czasem ale tak dobrze nam się rozmawiało że nie zauważyliśmy która godzina...
- No okk, rozumiem. I przepraszam ale martwię się o Ciebie. I pamiętaj jeżeli coś by się działo możesz na mnie polegać. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Jasne. Papapa Kocham Cię..- właśnie dojechaliśmy pod szkołę.
Miałam chyba najlepszego brata na świecie.. Przed wejściem do szkoły usłyszałam że ktoś woła moje imię... Był to Hugo.
- No hej.
- No witaj śliczna. Jak tam ?
- W porządku. A u Ciebie ?
- Też. - otworzył mi drzwi i wpuścił przodem do sali teatralnej... Chwycił mnie delikatnie za nadgarstek i obrócił przodem do siebie mówiąc ;
- Pezz... Ja nie wytrzymam... Bardzo , ale to bardzo mi na Tobie zależy! Kiedy to w końcu zrozumiesz ? - Popatrzyłam tylko na niego, on już chciał mnie pocałować...Ale odwróciłam się i poszłam przed siebie. Zobaczyłam uśmiechniętego Niall'a. Musiał widzieć całą sytuację...
**
Zajęcia były spoko...  Po za tym że chłopacy ciągle sobie dogadywali...
Nauczyciele ogłosili że możemy wyjść na przerwę i za 10 min. ogłoszą wyniki. Poszłam po coś do picia... A chłopaki ? Nie wiem.. dopiero jak wracałam usłyszałam coś co wyprowadziło mnie z równowagi...
-Weź odwal się od niej co ?! . Ona jest moja i uświadom to sobie.. Jesteś tu nowy i co myślisz, że masz u niej jakieś szanse ? ... Haahha grubo się mylisz Panie Horan !.- powiedział poirytowany Hugo.
- Tsaa... Ojj Hugo, Hugo.. Trzeba było widzieć Nas wczoraj wieczorem... Na plaży.. Tylko Ja i ONA ! .- nie zdążył dokończyć bo wpadłam do środka jak burza...
-Po pierwsze nie jestem żadnego z Was ! Nie jestem niczyją własnością ! Rozumiecie ?! Jak nie to wasz problem.... Hugo skąd Ci się wziął pomysł że jestem twoja a Niall nie ma u mnie szans ?! I ty Niall też j... Mógłbyś nie chwalić się tym co wczoraj pomiędzy nami zaszło... Teraz już żaden z Was nie ma u mnie szans ! I radzę to sobie zapamiętać... - odwróciłam się na pięcie i wyszłam...
Powiedziałam nauczycielom że źle się czuję i wróciłam do domu... Wieczorem postanowiłam pobiegać.Jednak...Za rogiem mojego ogrodzenia mocno się z kimś zderzyłam... Tak że aż upadłam...
- O Matko !  Najmocniej Cię przepraszam ! . Niezdara ze mnie...- powiedział nieznajomy, a jednak przyjemny męski głos.
- Auć... No mógłbyś uważać...- powiedziałam łapiąc się dłoni którą mi podał abym wstała...
- Jeszcze raz przepraszam... Jestem Sylvian.
- A ja Pezz.
- Miło mi. Tak mi głupio.. Nic Ci nie jest ? Może zawiozę Cię do szpitala...?- powiedział troskliwym głosem.
- Nie spoko. Jest okkej. Skończy się na kilku siniakach najwyżej.
-  Muszę zaprosić Cię za to na... Może na ciastko ?
- Hmm... Zazwyczaj nie chodzę nigdzie z nieznajomymi...
- No proszę . I już nie jestem nieznajomym . Możemy pobiec razem, bo widzę że miałaś zamiar biegać.. Tylko ja niezdara przeszkodziłem Ci.... Opowiem Ci coś o sobie co Ty na to ? - był uroczo przekonujący. Dopiero teraz zauważyłam że niezła z niego duffa ;* Megga przystojniak ! .
- No okk. Ale tylko pół godziny...
Świetnie się z nim rozmawiało.... Był taki czarujący.. Ten jego uśmiech ! . Nie skończyło się po pół godzinie.. a po dwóch i pół. Tak się zagadaliśmy... Później podałam mu swój numer i umówiliśmy się na biegi następnego dnia.
Leżąc już w łóżku przypomniałam sobie jego słowa:
- A więc jak już wiesz jestem Sylvian. Mam 18 lat. Przeprowadziłem się tu jakieś dwa miesiące temu. Nie mam dziewczyny.- powiedział i puścił do mnie oczko ;3 .- No to teraz Twoja kolej ślicznotko.
- Hmm. Imienia mówić Ci nie muszę . Mam 17 lat. Mieszkam tu od dosyć dawna.
- A co z drugą połówką ?
- Nie nie mam chłopaka. Dzisiaj dwóch kandydatów staranowało swoją szansę...
- Hmm... No okkej. To teraz może co lubisz robić ? .. - ITD.
Świetnie nam się rozmawiało. O wszystkim... i o niczym. Był uroczy.... Znałam go dopiero kilka godzin...  Ale zdążył mnie już chyba oczarować. Jeszcze dżentelmen... Odprowadził mnie później pod  bramę.
~                                                              ~                                                                 ~
Na tym jednym spotkaniu się nie skończyło...  Biegaliśmy codziennie . Jeżeli chodzi o Hug'a  i Niall'a to.. zaczęłam ich ignorować. Nie chcieli dać sobie spokoju... I pewnego razu... zwierzyłam się z tym Sylvianowi.
- Pezz skarbie... Może ja przyjdę po Ciebie jutro do szkoły ? Co Ty na to ?
- A będziesz miał czas ? Nie będzie to problem ?
- Nie no coś Ty. Dla Ciebie kochana wszystko- powiedział i pocałował mnie ... w policzek.- No wiesz to tak po przyjacielsku.- puścił do mnie oko.

Następnego dnia... Jak nie Niall to Hugo chcieli ze mną porozmawiać. Miałam ich już kompletnie dosyć.
- Pezz. No proszę porozmawiaj chociaż chwilkę  ze mną...- usłyszałam głos Niall'a . Wychodziłam właśnie ze szkoły...
- Nie. Niall śpieszę się. - odpowiedziałam... I zobaczyłam Sylviana. Uśmiechał się do mnie. Podbiegłam do niego i przywitałam się.. Tak żeby i Niall i Hugo to widzieli. Dałam mu...  namiętnego całusa w usta . Nie mogłam się powstrzymać. Chciałam żeby.... żeby dali mi spokój, zrozumieli że stracili swoją szansę.
Niespodziewanie Niall podbiegł do Nas i powiedział:
- Pezz wiesz kto to jest ?!.
- No jasne. Sylvian to mój chłopak. Rozumiesz ?! C-H-Ł-O-P-A-K!  M-Ó-J !
- Żartujesz sobie ? Pezz ty nie znasz tego człowieka...
- Hahaha... Że niby ja go nie znam ?! No chyba sobie żartujesz.... Weź spieprzaj. Odwal się od mojego życia. Od Nas. Mnie i Sylviana. ! Zrozumiałeś ?!
- Proszę Pezz ! Porozmawiaj ze mną chwilkę na osobności...
- Nie słyszałeś ?. Moja dziewczyna powiedziała że nie chce z Tobą rozmawiać, i żebyś odwalił się od niej, od NAS. Ona ma mnie, ja mam ją... A ty nie masz teraz u niej czego szukać. Jest zajęta. I uświadom sobie to w końcu.
- Sylvian nie to Ty posłuchaj ! . Ona nie wie kim jesteś. Lepiej ją zostaw.
- A Ty niby wiesz ? Skąd ?! Znamy się ?!.
Powiedział, wziął mnie za rękę i poszliśmy...
- Ale koleś ma tupet... Jeszcze... udawał że niby się znacie.. Haha ciekawe skąd ?
- No właśnie kochanie... Nie mam pojęcia... I chodź za mną...
Szliśmy, aż dotarliśmy na śliczną zieloną łąkę. Usiedliśmy na jej środku... I On popatrzył mi prosto w oczy po czym rzekł :
- Wiesz... Czy została byś moją dziewczyną ? - powiedział a jego oczy aż się świeciły <3.
Roześmiałam się po czym pocałowałam go aż do utraty tchu.
- Ohh. Czyli to oznacza że się zgadzasz ?
- A jak myślisz kochanie ?
- Chcę to usłyszeć.
- Zgadzam się !
- Boże... Jak ja Cię kocham ! . Już od wtedy kiedy się zderzyliśmy.... Miłość od pierwszego wejrzenia... Wierzysz w coś takiego ?
- Hahaha... Chyba już tak... Chociaż... Najpierw Cię nienawidziłam... Więc do mnie bardziej pasuje " Od nienawiści do miłości !"
- Hahahaha Kocham Cię Pezz. !
~
Tego dnia... Wracałam ze spaceru po szkole. (Byłam z Sylvianem) . Wchodząc do domu... Dało się wyczuć panujące napięcie....Dziwnie się poczułam... Bardzo nieswojo ...
- O Pezz... Jesteś w końcu...- powiedział Zayn wypuszczając z objęć Perrie.( swoją narzeczoną )
- Stało się coś ? Wyglądacie jak by ktoś co najmniej nie żył...
- Lepiej usiądź...
- Boże Zayn mów ! . Mów co się stało !
On jednak zamiast tego rozpłakał się... Popatrzyłam na Marcella... On również płakał... Tak jak Perrie stojąca obok Zay'a....
- Zayn ! Co jest ?! Słyszysz ?! Co się stało !? Może mi ktoś to wyjaśnić ?! .
I wtedy mój wzrok padł.. Na telewizor.... Z którego... usłyszałam słowa :
" Słynny Mark Keys i jego żona nie żyją... Ich samolot rozbił się na...." Dalej nie słuchałam.. Po prostu wybuchnęłam śmiechem. Popatrzyłam na nich... I śmiałam się.
- Serio wy w to wierzycie ?! . Hahahaha... Nie no zabawne to jest. Ohh te media... Zayn trzeba do nich zadzwonić, kazać wszystko wyjaśnić. Mają sprostować to i powiedzieć że przepraszają...-
Gadałam jak opętana... Zayn podszedł do mnie... I objął mocnym ramieniem...
- Pezz... Tak mi przykro...
- Zayn ! Kurwa ogarnij się ! Słyszysz ?! Co ty odwalasz ?! .
Zay wytarł łzy spływające ciurkiem po moim policzku....
Nie mam pojęcia ile trwało to jak stałam wtulona w jego ramiona... w których czułam się tak bezpiecznie....
W końcu  jednak wyrwałam się z jego uścisku... I wybiegłam z domu... Biegnąc, wykręciłam ledwie widząc przez łzy numer Sylviana...
Nie musiałam tłumaczyć mu co się stało... Powiedział że spotkamy się na drodze prowadzącej na naszą łąkę.
Gdy go ujrzałam... wbiłam się w jego ramiona...  Nie musiał nic mówić... Wystarczyło to że był. Jego obecność sprawiała że czułam się bezpieczniej... Siedzieliśmy tam tak długo aż zrobiło się już strasznie ciemno.... Wróciłam do domu ok 2 nad ranem. Sylvian oczywiście mnie odprowadził... Pożegnałam się z nim... I pobiegłam do siebie...
- Pezz ?! - usłyszałam zdenerwowany głos Zayn'a....
- Boże dziewczyno ! . Wiesz jak ja się o Ciebie martwiłem ?! . Chodź tu do mnie...- w sumie... to on podszedł do mnie i mnie przytulił.
Tej nocy kompletnie nie spałam... Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić... Gdy szłam do łazienki usłyszałam tylko :
- Tak tato... Ale na pewno w niczym nie potrzebujesz pomocy..? Serio wszystko załatwisz..? ... Tak wiem... Musze być twardy dla nich.. Dla Pezz i Marcell'a... Dobra.. Do jutra... Idę teraz do Marcell'a. Dziękuję tato... Jest to chyba najgorszy dzień w moim życiu...Pa.
Podbiegłam do niego... I przytuliłam go. Później poszłam do łazienki... I tak dni jakoś mijały... Do pogrzebu rodziców. Biologiczny ojciec Zay'a obiecał że się wszystkim zajmie...
Dzień przed pogrzebem spotkałam się z Sylvianem...
- Potrzebuję odskoczni od tego wszystkiego... Ja mam dość...
- Kochanie... Mam rozwiązanie... - opowiedział mi plan... Był bardzo przekonujący.... W końcu się zgodziłam... Plan był następujący... Po pogrzebie.. mieliśmy razem zniknąć. Zacząć nowe lepsze życie... Chciałam o wszystkim zapomnieć.. O niczym bardziej nie marzyłam jak o odskoczni.. Dlatego gdy wtedy poczęstował mnie " tym co miało dać mi ukojenie", wzięłam wszystko... Przed pogrzebem również miałam to zażyć... To miało zmniejszyć mój ból, uspokoić mnie... I właśnie tak było...
Jeżeli chodzi o pogrzeb nie mam pojęcia co się działo... Pamiętam tylko.. Tłumy ludzi, wszyscy na czarno.. Ja byłam wtedy w czarnej sukience, czarnych szpilkach....
Po pogrzebie.. gdy wszyscy już poszli a przy grobie zostałam tylko ja i moi najbliżsi Zay rzekł:
- Musimy iść... Przyjedziemy tu później... Musimy iść do wszystkich którzy jeszcze zostali na kolację po pogrzebową...
- Idźcie sami... Proszę... Ja zaraz dołączę. Naprawdę. Musze tu chwilkę zostać ... Sama.- dokończyłam widząc że Zayn chciał coś powiedzieć.
- Ale na pewno ? Może zostanę z Tobą ?- powiedział Marcell... który ledwie się trzymał.. Próbował być jednak dzielny. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Kocham Cię Marcell... Jesteś moim kochanym braciszkiem.- wyszeptałam mu na ucho...
Następnie podeszłam do Zayna i zrobiłam to samo...
- I panu panie Malik również dziękuję... Nie wiem co by było gdyby nie pan...
- Nie musisz mi dziękować. Wasi rodzice to byli moi przyjaciele... To był mój obowiązek.
- Mimo to dziękuję.. I do zobaczenia. Idźcie już. Zobaczymy się niedługo... - Uścisnęłam ich jeszcze raz... I patrzyłam jak niepewnie odchodzą... I płakałam.. Gdy już zniknęli poczułam na swoim ramieniu czyjś dotyk. Obróciłam się i ujrzałam ubranego na czarno Horana...
- Przykro mi...
- Mi również... Przyjmuję kondolencję ale teraz chciałabym zostać sama.
- Dobrze... To.. Do zobaczenia.- powiedział smutno...
- Pa.
Gdy już zniknął zapaliłam znicz na grobie rodziców i poszłam w umówione miejsce gdzie miał czekać Sylvian z moimi rzeczami, które spakowałam w nocy i wyrzuciłam pod moje okno , skąd miał je zabrać i wziąć na naszą wyprawę życia...