środa, 5 marca 2014

#Pezz_1.

Pezz  Keys ;*                                                                
Największa szkolna gwiazda. Jej ojciec jest właścicielem wielkiej firmy. Bogata nastolatka. Wydaje się że mogłaby mieć wszystko.
Świetna w wielu dziedzinach. Niejedna uczennica jej zazdrości. A jednak wszyscy jej ulegają. Ma ostry charakter ;* . Potrafi dogadać .
                                                                       



Allie Shann    ;*                                            
                                                                 


Najlepsza przyjaciółka Pezz. Urocza, miła, grzeczna. Jej charakter sporo różni się od charakteru Keys. A jednak chyba przeciwieństwa się przyciągają ;**
Całkiem nieźle się uczy.  Nie jest aż taką bogaczką jak jej bff. Znają się od dziecka. Chodziły razem do przedszkola. ;*







Bella  Starkk. ;*                                                
Dobra koleżanka Pezz i Allie. Trochę zwariowana. Potrafi się odezwać jeżeli ktoś ją zdenerwuje ;** . Również dobrze się uczy. Zakochana w Hugo, ale udaje że wcale nie. Jest nieśmiała w stosunku do chłopaków, nie to co Pezz :*.



Angelika Greeg ;*


   

Świetnie dogaduje się z dziewczynami ( Pezz itd.) Ma chłopaka który ma na imię       Louis. <3 Są idealną parą <3.  Jest dosyć nieśmiała. Lubi imprezować, ale nie lubi przeginać ;**







Jade Sunn ;*
                                           
 
 Porywcza, kocha chłopaków. Śliczna, jednak czasami za bardzo wyrafinowana ;*. Tak jak Pezz ma branie. Jest dobrą aktorką, często wykorzystuje to w życiu codziennym.







Niall Horan ;3



Nowy uczeń. Wydawałoby się że grzeczny, spokojny.... A jednak staje się konkurentem Hug'a. Obaj kochają tą samą dziewczynę....
Gra na gitarze, łatwo się aklimatyzuje ;3 Bardzo szybko staje się popularny i bardzo lubiany.. Dla niektórych nawet za bardzo...






Hugo Diazz.


Największy przystojniak w szkole... A ostatnio jeden z dwóch przystojniaków... Zabiega o względy Pezz. Jest nieugięty. Może mieć tyle dziewczyn.. ale chce akurat ją.. Czy wszystko pójdzie po jego myśli ?









- Kuuuuuuurwa ! Japierdole człowieku patrz co robisz ?! Jak łazisz... ?!
- Sorry... Nic Ci nie jest ?- zapytał zdezorientowany chłopak...
- Weź spierdalaj... - odpowiedziałam.
- A może grzeczniej ? Nie wypada żeby taka ładna dziewczyna tak przeklinała... - powiedział . Dopiero teraz na niego spojrzałam... Całkiem niezłe z niego ciacho...
- Sorry ale spieszę się, Stoję normalnie prze mojej szafce a ty na mnie wpadasz.... To jak mam się nie w kurzyć ?
- No przeprosiłem nie wystarczy ?. A tak w ogóle jestem Niall. Nowy uczeń. Pierwszy dzień w nowej szkole więc powinnaś zrozumieć nie ?
- No spoko... A teraz muszę spadać bo angielski a nie chcę się spóźnić. Nie wypada na samym początku podpaść Pani Narlyy.
- O ja też teraz mam angielski. Grupa zaawansowana, sala nr... chwila zaraz sprawdzę 12 albo 13...
- Angielski dzisiaj jest tylko w 12 Czyli mamy razem.
- To świetnie. Idziemy Pani Śliczna ?
- Jasne eleganciku. - odpowiedziałam i poszliśmy pod salę.
Lubiłam ten przedmiot, trzeba było się na nim skupić. Okazało się że reszta już weszła do sali.
- O Panna Pezz... I ?
- Witam jestem Niall Horan. Nowy uczeń z Londynu...
- Dzień dobry Pani Narlyy... - powiedziałam i zobaczyłam że jest tylko jedna wolna ławka, więc poszłam w jej kierunku.
- A to świetnie. Przyda nam się ktoś ambitny, dobrze znający język. Proszę usiądź obok Pezz. - powiedziała uroczo nauczycielka a ja myślałam że jej przyjebę. To że z nim gadałam nie oznaczało że będę z nim siedziała na lekcji... No ale cóż złośliwość nauczycieli nie zna granic. A zwłaszcza tej wrednej małpy ;-;.
... Jakoś przetrwałam tą lekcję. Dzisiaj była nudna.. zapoznanie z regulaminem itd... Przy drzwiach czekały na mnie Angelika i Bella. Chodziły razem ze mną do tej samej grupy z ang., a nawet klasy. Były moimi dobrymi koleżankami. Nie specjalnie przepadałam za swoją klasą. Zawsze mogłaby być lepsza. Następna była godzina wychowawcza. Szłyśmy korytarzem kiedy poczułam na plecach czyjś dotyk... Odwróciłam się i ujrzałam....Hugo... Przystojniak szkolny. Już od tamtego roku zabiegał o moje względy no ale cóż. Nic z tego. Na razie wolałam czyste gry, flirty bez zazdrości.
- Hmm... kogóż moje oczy widzą. Śliczną jak zawsze Pezz i jej przyjaciółki - cmoknął mnie w policzek.
- Witaj Hugo, przystojniaku.
- Jak leci ?
- No spoczko. Teraz godzina wychowawcza a u Cb. jak ?
- W porządku. Nie mogłem się doczekać spotkania z Tobą...
-Nie ściemniaj kochanie. Ja również świetnie się bawiłam z wieloma znajomymi.
- Widziałaś tego nowego ?
- Nie wiem o kim mówisz . - udawałam .
- Hmm... Wysoki blondyn, niebieskie oczy. Niall Horan. Nie kojarzysz ?
- A no może coś tam mi się przypomina... Hmm... A już wiem ! Siedzi ze mną na angielskim. Niezły jest trzeba przyznać . ;* - uwielbiałam go drażnić...
- Żartujesz sobie ?
- Nie dlaczego ?
- Hugo ! Długo jeszcze ? Trener znowu się w kurzy ! - krzyknęli chłopacy.
- Ja lecę na trening na razie. - znowu cmoknął mnie w policzek i pobiegł.

- Japierdole dziewczyno jak możesz nie reagować na jego próby zdobycia Cię ? - zapytała Bella.
- No... chyba Ty sobie żartujesz ?! . Nie jestem żadną zdobyczą i do kiedy tego kurwa nie pojmie nawet na pierdolony spacer z nim nie pójdę. Nie pozwolę sobą pomiatać. - odpowiedziałam pewna siebie.
- Hahaha. Pezz już spokojnie.- Aneglika jak zawsze próbowała mnie uspokoić. Pod salą czekały Jade i Allie.
- Heeej miśki moje ;* - przywitałyśmy się buziakiem w policzek.
- No siemka. Jak tam ? Znowu mu nie poszło ? - zapytała Jade.
- Nie no wiesz Pezz jest nie ugięta. On  ma przejebane. Tyle dziewczyn dałoby się zabić za randkę z nim a ty nic. Olewasz go... - powiedziała Allie.
- No bo już mówiłam .. i niech sobie to w końcu kurwa uświadomi. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich.
Dzień do końca minął spokojnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Następnego przyjechałam do szkoły z moim braciszkiem ; . Podrzucił mnie i pojechał. Przed drzwiami jak zwykle czekały na mnie dziewczyny. Zarzuciłyśmy włosami i ruszyłyśmy na "spacer" rozpoczynający nasz coroczny system podbijania szkoły, serc chłopaków. Uwielbiałam to. To jak  wszyscy się za nami oglądali.

Tym razem pierwszy był Polski.
Weszłyśmy do sali. Na tej lekcji siedziałam z Jade. Po wyciągnięciu zeszytów i sprawdzeniu obecności Pani Shreidann rozdała nam ulotki. "Przesłuchania do Wielkiej Sztuki."
Kochałam zajęcia teatralne. Tam zawsze mogłam się wyciszyć dlatego ucieszyłam się czytając że zajęcia ruszają od jutra. Postanowiłam że muszę zdobyć główną rolę.! . Miała być to naprawdę ważna sztuka. Reprezentacja szkoły na wysokim poziomie.

Och... Przerwa. Chociaż lubiłam polski ucieszyłam się słysząc dźwięk dzwonka. Wychodząc usłyszałam jeszcze tylko przypomnienie nauczycielki o zajęciach teatralnych.
Szłyśmy korytarzem gdy zobaczyłyśmy skupisko ludzi... Zazwyczaj skupisko było albo wokół mnie albo Hug'a . Ale tego się nie spodziewałam...
W samym środku na schodach z gitarą siedział przystojniak - Niall.
Gdy mnie zobaczył krzyknął ;
- O ślicznaa... Zapraszam . Ta piosenka z dedykacją dla Ciebie - posłał mi 'oczko'
Zaskoczona usiadłam obok niego.  Świetnie się bawiłam... dziwne.. znałam go dopiero od wczoraj, a już mi zaimponował. Gdy zadzwonił dzwonek i skupisko zaczęło się rozchodzić chłopak szepnął mi do ucha : " Dziś wieczorem spacer po plaży... Co Ty na to ? "
Popatrzyłam na niego i kiwnęłam głową co miało znaczyć że się zgadzam.
Wstałam i poszłam na lekcje. O 14;30 poszłam na  zajęcia teatralne. Byłam jedną z pierwszych obecnych tam osób. Przyszła ze mną Jade. Usiedliśmy i do 14;40 miały przyjść ostatnie osoby. O tej godzinie lista zostawała zamknięta. Przyszła osoba której się nie spodziewałam... Był to Horan. Wchodząc puścił do mnie oczko i usiadł koło mnie. Po nim przyszedł Hugo, który zmierzył go lodowatym wzrokiem i usiadł obok mnie z drugiej strony. Dziwnie się czułam siedząc pomiędzy nimi... Hugo cmoknął mnie w policzek jak zawsze... nie spodobało się to Niall'owi. Ale miałam to gdzieś. Mogłam się świetnie bawić z obydwoma. Pochlebiało mi to że obaj zabiegają o moje względy....
Moje rozmyślenia przerwał głos Pani Shreidann i Pana Jacka.
- Są dwie główne role. Będziemy grali coś w stylu Titanica. Poważna sztuka, więc potrzebne są odpowiedzialne osoby...  Ustaliliśmy, że jeżeli się zgodzi to główną bohaterką będzie stała osoba należąca do naszego kółka teatralnego... Pezz... Co ty na to ?
- Heeh... no... nie spodziewałam się.. Ale oczywiście z wielką chęcią i z zaszczytem przyjmę tę rolę .- powiedziałam z uśmiechem.
- To cieszymy się bardzo. I potrzebujemy jeszcze głównego bohatera jest ktoś chętny ?
Noo... i ... zgłosiło się dwóch ochotników... Niall i Hugo.
-  Ojej... to będzie trudny wybór chłopaki. Jutro o 8;00  w takim razie zrobimy castingi. Pezz będziesz ? Chcielibyśmy zobaczyć który będzie lepszy do zagrania tej roli z Tobą.- powiedział pan James po krótkiej konsultacji z Panią S.
- Oczywiście. - odpowiedziałam..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Części pierwszej koniec. Kto zagra główną rolę obok Pezz ? Niall czy Hugo ? . Przeczytacie o tym już w kolejnej części która ukaże się niebawem :* / Palvin.












sobota, 1 marca 2014

Vicktoria...

-"  Bardzo chciałabym zobaczyć jak jesteś szczęśliwa... jak w tym pięknym dniu kiedyś pójdziesz do ołtarza... Ale pamiętaj zawsze będę przy Tobie. Nie ciałem..ale zawsze będę w Twoim sercu... Kocham Cię córeczko..."
- " Ja Ciebie też mamusiu !. .. Nieee... nie opuszczaj mnie błagam ! ...."
- "Przykro mi..."- usłyszałam głos lekarza....
-" Nie ! ... Rozumie Pan ?! . Nie ! Ona żyje ! . Ona tylko śpi... Za jakąś godzinę wstanie !..."
-" Rozumiem że jest Pani w szoku...Siostro proszę podać Pani coś na uspokojenie..."- mówił spokojnie... A ja nadal nie mogłam w to uwierzyć... Jak to się stało ?! .
Miałam tylko ją.... Chociaż... Co stało się z Tatą ? ... Zawsze gdy ją o niego pytałam zbywała mnie ... w końcu przestałam pytać...Pamiętam tylko gdy pewnego dnia wziął walizki i powiedział że to wszystko go przerosło..  A teraz... teraz takie coś... Taki cios . Czym sobie zasłużyłam ?! .....
Po pogrzebie mamy postanowiłam sprzedać nasze skromne mieszkanko i wyjechać w świat.... Do  Londynu. Zawsze o tym marzyłyśmy z mamą.. że pojedziemy tam i zaczniemy nowe, lepsze życie... Lecz teraz sama musiałam spełniać nasze marzenia... Jej już nie było... No tak ale tak jak powiedziała jest w moim sercu.. #NAZAWSZE !
W dwa miesiące uporałam się ze wszystkim, Czekałam już tylko na samolot do  innego świata. Wiedziałam że nie będzie mi lekko... Ja nawet tak świetnie nie znałam języka...
Przez telefon umówiłam się ze starszą kobietą która niedrogo chciała wynająć pokoik... Stwierdziłam, że na początek będzie to najlepsze rozwiązanie.
Po kilku godzinach byłam w Londynie... Ale tu dopiero zaczynał się kłopot... Musiałam jakoś trafić do domu staruszki..A tego miejsca nie znałam kompletnie. Miałam tylko jakąś mapę... Zaczęłam ją przeglądać i próbować zorientować się chociaż w którym miejscu konkretnie jestem...Gdy wpadłam na kogoś....Podniosłam głowę i ujrzałam przystojnego bruneta o zielonych oczach. Patrzyłam na niego i nie mogłam oderwać  wzroku. Było w nim coś pociągającego. Po jakimś czasie jednak zauważyłam że trzyma w ręce jakieś zdjęcie.. Moje zdjęcie ! .
- skąd to masz  ? - zapytałam po angielsku trochę zdziwiona.
- Jesteś Victoria ? Ja jestem wnukiem Pani Stayn. Nazywam się Jackob.- przedstawił się szarmancko. I dopiero teraz "zajarzyłam" że wysłałam uprzejmej staruszce moje zdjęcie... A ona wysłała po mnie przystojnego wnuka.. Zapowiadało się nieźle...
- Tak. Mów mi Vicky. - uśmiechnęłam się.. Pierwszy raz od dwóch miesięcy...
- Miło mi. - powiedział i zabrał ode mnie walizkę.
- Mi również. - Ruszyłam za nim.
Po niedługim czasie byliśmy w domu staruszki... Pani Stayn wcale nie wyglądała na tyle lat ile posiadała. Miała duże mieszkanie. Nie spodziewałam się tego. Dostałam śliczny, przestrzenny pokoik ze ślicznym widokami... Od razu się polubiłyśmy z uroczą Panią.
Jackob musiał szybko jechać bo jego ojciec dzwonił po niego.
Starsza Pani miała na imię Veronica. Zjadłyśmy razem obiad, a później oprowadziła mnie po jej mieszkaniu. Poszukiwała miłej lokatorki, ponieważ uważała że ten dom dla niej jednej jest za duży...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Miesiąc później~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Od miesiąca poszukiwałam pracy...lecz moje wysiłki nie przynosiły rezultatów.. Pani Veronica stała się moją przyjaciółką... mogłam z nią porozmawiać o wielu sprawach. Znałyśmy się dopiero od miesiąca a ja czułam jakbym znała się z nią od bardzo bardzo dawna. To było trochę dziwne uczucie, ale cieszyłam się że mam z kim porozmawiać. Gdy żaliłam jej się że nie mogę znaleźć pracy, ona powiedziała żebym się nie martwiła bo jestem młoda, zdolna i za niedługo będzie lepiej. Na razie miałam jeszcze pieniądze ze sprzedaży "majątku", ale one  powoli się kończyły...Pewnego dnia do domu Veronicki przyjechał Jackob.
- Vicky, mogłabyś na chwilkę zejść na dół ? - usłyszałam głos P.Stayn.. Gdy zorientowałam się kto jest z nią, poczułam motyle w brzuchu. Gdy wchodziłam do salonu Jackob uśmiechnął się do mnie i pokazując te swoje śliczne, białe zęby przywitał się ze mną. Kogoś bardzo mi przypominał... tylko nie miałam pojęcia kogo...
- Witaj Vicky.- Gdy słyszałam jego głos nogi w kolanach mi miękły !
- Witak Jackobie. - powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
- Kochanie pojechałabyś z Jay'em do sklepu ? . Kupilibyście mi jakieś kwiaty do ogrodu. Ty tak cudnie się na nich znasz... I chciałabym żebyś pomogła mi urządzić przytulnie ogródek. - mówiła Ver.
- Oczywiście. Z miłą chęcią. Za 10 minut będę gotowa. - uśmiechnęłam się do starszej pani i spojrzałam na przystojnego Jay'a. Urocze imię...
Pobiegłam na górę i szybko założyłam czarne rurki, do tego   zwiewną koszulkę i kremowe buty na obcasie. Poprawiłam make-up i byłam gotowa do drogi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Te zakupy były rozpoczęciem czegoś pięknego !. Była między nami chemia... Spotykaliśmy się prawie codziennie już od dwóch miesięcy... A ja nadal nie  mogłam znaleźć pracy... Dlatego byłam mile zaskoczona gdy Jay powiedział
- Kochana ... Mamy dla Ciebie z moim ojcem propozycję. Poszukujemy kogoś na miejsce asystentki w naszej firmie. Ty jesteś młoda, ładna, mądra, kompetentna i na pewno dasz sobie radę . Czy jesteś zainteresowana taką ofertą pracy ?- zapytał z tym swoim uroczym uśmieszkiem.
- Ale... tak nie wypada..
- Oj skarbie. Jak to nie wypada ? . Proszę zgódź się ! . Taka okazja już więcej się nie powtórzy. Jeżeli Ci się nie spodoba, albo jeżeli znajdziesz coś lepszego zawsze możesz odejść. - Zachęcał mnie..
- No...no dobrze kochanie..
Zamknęłam oczy... A on mnie pocałował. Robił to tak nieziemsko...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na następny dzień byłam umówiona z nim że mamy jechać do jego rodziców. Jego tata chciał ze mną porozmawiać, opowiedzieć o tym co miałabym robić itd.
Szykowałam się dwie godziny. Założyłam kremową, zwiewną sukienkę... Długo się wahałam nad jej założeniem... W końcu... miałam żałobę. Ale mam zawsze powtarzała że żałobę nosi się w sercu nie na pokaz. A ta sukienka była wyjątkowa.. Bo od niej. Co wieczór modliłam się o nią. Tak bardzo chciałam jej powiedzieć jaka jestem szczęśliwa... i że Jay.. to ten mój wymarzony... Ale ona o tym doskonale wiedziała.
Do sukienki założyłam jasne buty na wysokim obcasie. Moje blond włosy lekko zakręciłam i polakierowałam. Lubiłam jak wyglądały naturalnie... Takiego ułożenia włosów nauczyłam się od mamy. Ona była śliczną kobietą... Zawsze o siebie dbała... . Z makijażem także starałam się nie przesadzić. Jak już wspomniałam ceniłam sobie naturalność...
O 17;00 Jackob przyjechał po mnie. Do jego rodziców nie jechało się długo.  Byłam lekko zestresowana... Bałam się ich reakcji na mnie.. Ale nie zamierzałam udawać kogoś kim nie jestem. Co prawda byłam sierotą, nie byłam bogata, szukałam pracy, a ich syn był moim przeciwieństwem pod tym względem. Ojciec dorobił się świetnie prosperującej firmy która ich wzbogaciła....Ale cóż... Widocznie nie mieli wyboru..A może tak naprawdę byli zwykłymi ludźmi i wcale nie wywyższali się jak niektórzy bogacze ?
Gdy tak rozmyślałam samochód zatrzymał się przed Willą państwa Stayn... Ten widok zapierał dech w piersiach. Mój dżentelmen otworzył mi drzwi i podał dłoń. Po chwili staliśmy na środku ogromnego salonu czekając na jego rodziców którzy lada moment mieli zejść na dół.
-Rozgość się skarbie. - powiedział uroczo Jay.
Ja odwzajemniłam jego uśmiech... Moją uwagę przykuły zdjęcia na kominku.. Było ich tam bardzo dużo... Podeszłam tam....
- Heeh... to ja jak byłem mały.... Vicky stało się coś ? Dlaczego masz taką minę ? - zapytał patrząc na mnie..
... Pomiędzy tymi zdjęciami... było jedno... Blondynki, o niebieskich oczach... w kucykach z wianuszkiem na głowie... Nie mogłam w to uwierzyć ...
- K... Kto to ? - zapytałam, lecz te słowa ledwie przeszły mi przez gardło...
- Witam - usłyszałam głos i odwróciłam się...
-To mój tata...A to mama. Poznajcie się to Vicktoria.- powiedział Jackob.
- Dzień Dobry... - powiedziałam... Lecz nic więcej nie chciało przejść mi przez usta...  Wraz twarzy zmienił się momentalnie.... Staliśmy chwilę w bezruchu... Myślałam że to wszystko mi się śni..
- Vicky....O Mój Boże... - odezwał się w końcu mężczyzna...
- yyy... tato znacie się ? - padło pytanie z ust Jay'a...
- Witaj! - krzyknęła dziewczyna zbiegająca po schodach.
- Jestem Vanessa. - uśmiechnęła się...
- A ja... Ja jestem Victoria.. Miło mi. - powiedziałam..
Mężczyzna wyminął córkę i zbliżył się do mnie...
- Jesteś zupełnie... zupełnie jak Twoja mama... Tak samo śliczna.. Te włosy.. ona zawsze je tak czesała....  Twoje niebieskie oczy...
- Moje niebieskie oczy są po tobie... Mama miała zielone. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Miałam ochotę uciec stamtąd...
- Tak... To fakt. Ja.. Ja przepraszam - mówił coś dalej...
Popatrzyłam na Jay'a... i wtedy to zrozumiałam... On.. on był moim bratem !.
- Może usiądziemy ? - próbowała załagodzić sytuację kobieta....
- Nienawidzę Cię ! - wykrzyczałam do ojca i wybiegłam z tego cholernego domu.
Jackob biegł za mną.... Ja biegłam... biegłam i nie miałam zamiaru zwolnić.. Buty wzięłam szybko do rąk i teraz byłam na bosaka. Z każdym kolejnym krokiem czułam coraz bardziej poranione stopy... W pewnym momencie Jay złapał mnie za rękę i zatrzymał.
- Vicky ! Proszę nie wyrywaj się !. - mówił.. a z jego oczu tak samo jak z moich płynęły łzy...
- Ale to nie ma sensu... NIC nie ma sensu...  Byłeś jedyny... miałeś być tym wyjątkowym... I jesteś ale co ?! Moim zasranym Bratem ! Rozumiesz BRATEM ! . - mówiłam dławiąc się łzami ...
- Boże... Dlaczego...?!  Ja nie mam pojęcia... jak to w ogóle możliwe... Kocham własną siostrę .... tyle że kocham ją jak tą jedyną.... Zakochałem się w Tobie... . Uwierz jest nam tak samo trudno...
- Ty masz wszystkich ... Ja nie mam nikogo ! ... Moja mam nie żyje od kilku miesięcy... Przyjechałam tu dla lepszego życie a wszystko się z*ebało ! Nic już nie ma sensu... Ja nie mam sensu.. Nie chcę już żyć. Chcę do mamy....
- Masz mnie ! . Masz Nas, rodzinę....
- Nie chcę takiej rodziny ! ... Nienawidzę ojca ! Już wiem... wiem kogo mi przypominałeś ... JEGO. TEGO CHOLERNEGO DUPKA..................
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~cdn...